Mam na imię Daria, mam 31 lat. Obecnie jestem na rencie, bez możliwości podjęcia pracy. Udar mózgu w jednej chwili zmienił całe moje życie. Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją historią. Nie chcę straszyć czy zmuszać Was do radykalnych zmian, ale chcę byście poznali świat ograniczeń osoby po udarze. Byście zrozumieli, jak wiele zależy od nas samych, by w miarę możliwości ograniczyć ryzyko pojawienia się udaru. Ten niestety nie oszczędza nawet młodych ludzi, czego jestem najlepszym przykładem.

Nie miałam jeszcze skończonych 30. lat, kiedy nieświadomie przeszłam udar. Do szpitala trafiłam nagle, 19-tego sierpnia 2017 r., a wszystko dlatego, że pękł mi tętniak i musiano wykonać zabieg jego klipsowania. Gdy odzyskałam przytomność, to nie rozumiałam co się wydarzyło.

Udar przyszedł osiem dni po zabiegu. Po tym wszystkim zaczęło do mnie dochodzić, co tak naprawdę się stało – poczułam jakby ktoś odebrał mi moje życie i dał inne w zamian. Lekarze postawili diagnozę: rozlany tętniak sprawił, że doszło u mnie do krwotoku podpajęczynówkowego, a później do udaru niedokrwiennego.

Z dzisiejszej perspektywy potrafię już też przyznać, że przyczyną tego wszystkiego był – najprawdopodobniej – mój niewłaściwy tryb życia. Nie dbałam o siebie, o swoje zdrowie.

To był bardzo trudny dla mnie czas. Po paru tygodniach pobytu w szpitalu zostałam skierowana na rehabilitację na inny oddział. Przebywałam w nim ponad rok. Rok walki o namiastkę życia, które miałam przed udarem. Ciężka praca, a kolejne dni nie przynosiły za dużo poprawy, zaczęłam się nawet przyzwyczajać do myśli, że tak już musi być, że teraz tak będzie wyglądać moje „nowe”, bardzo ograniczone życie.

Rehabilitacja

Niestety proces rehabilitacji na oddziale w szpitalu nie oceniam pozytywnie, dziś traktuję go nawet jako stracony. Mała ilość rehabilitantów, duża liczba chorych, niewielka ilość ćwiczeń i zabiegów – wszystko to przekłada się na słabe efekty.

Następnie, po kilku miesiącach dostałam skierowanie do sanatorium i tam dopiero zaczęłam odzyskiwać nadzieję, że jednak jest dla mnie jakaś szansa. „Stanęłam” pierwszy raz na własne nogi, niestety pozostała spastyczność ręki (nadmierna aktywność mięśni), z którą borykam się do dziś, dlatego stosowana jest u mnie toksyna botulinowa.

Co bardzo ważne, jestem też pod stałą kontrolą stwardnienie rozsiane. Nadal korzystam z rehabilitacji, ale tzw. prywatnej, którą finansuje mi mój pracodawca. Staram się zapisywać na zajęcia, gdzie tylko się da, niestety czasem trudno o wolne miejsca i terminy. Mam cel i marzenie, by zacząć chodzić „prawidłowo” i by usprawnić rękę.

Udar mózgu jest czymś strasznym, co może się przydarzyć każdemu z nas, nawet młodej osobie, nie ma że Ciebie to nie dotyczy! Mój świat się zawalił, do tej trudnej poudarowej walki doszła jeszcze depresja. Mam dni, że czuję się gorsza od innych, bezużyteczna, nawet mało atrakcyjna – zatrzymana przymusowo gdzieś w czasoprzestrzeni.

Z drugiej strony doceniam to, że żyję, że mam wsparcie bliskich, bez nich nic nie miałoby sensu. Najbardziej mogę liczyć na mamę. Mój partner wyjechał za granicę, ale też zawsze mogę na nim polegać. Ważne wsparcie otrzymuję też od swojej siostry, która mnie mobilizuje. Każde dobre, mobilizujące słowo dla pacjenta po udarze ma ogromną moc.

Życie po udarze

Nie ukrywam, że życie po udarze jest bardzo ciężkie, człowiek czuje się bezsilny. Szczególnie kiedy najprostszych codziennych czynności nie może wykonać sam. Wiem też co czuje każda osoba, która przez to przechodzi. Są dni, że nic się jej nie chce, która się poddaje, która przepłakała wiele nocy.

Dlatego to zrozumiałe, że poszukujemy wszędzie pomocy, konsultujemy się na forum, dodajemy sobie wsparcia. Każdy dzień jest walką, ale się nie poddawajmy! Warto też mówić głośno o ryzyku udaru i edukować jakie są jego objawy, jak udzielać pomocy. W końcu to może uratować wiele osób.

Chciałabym zostawić też przekaz młodym ludziom, którym wydaje się, że udar mózgu ich nie dotyczy, że są niezniszczalni. Ja też imprezowałam, nie dbałam o siebie. Nie wiedziałam co to założenia zbilansowanej diety, odpoczynek, pracowałam ciężko na zmiany, mało sypiałam, doświadczałam dużo stresu i organizm zwyczajnie tego nie wytrzymał.

Teraz kiedy moje całe życie tak się zmieniło, kiedy nic już nie będzie tak jak kiedyś, dałabym wszystko by cofnąć czas. Dlatego proszę, nie zmarnuj swojej szansy na zdrowe i sprawne jutro.

Redakcja

Recent Posts

Rak wątrobowokomórkowy nie poczeka na zmiany

Eksperci alarmują, że rak wątrobowokomórkowy nadal pozostaje białą plamą na mapie polskiej onkologii. Co gorsze,…

2 miesiące ago

Potrójnie ujemny rak to nie wyrok. Jak profilaktyka uratowała mi życie

Onkolodzy od lat apelują, że wczesne rozpoznanie choroby nowotworowej jest kluczowym czynnikiem wpływającym na skuteczność…

2 miesiące ago

W moich żyłach płynie oranżada

Czy chemioterapię można nazwać oranżadą? Czy o chorobie nowotworowej, jaką jest chłoniak można powiedzieć, że była/jest…

2 miesiące ago

Życie z dializą po przeszczepie nerki

Najpierw diagnoza choroby autoimmunologicznej, potem problemy z nerkami, w konsekwencji dializy; przeszczep, znowu dializy i…

3 miesiące ago

Nowotwór – choroba genetyczna

Często mówiąc o chorobach genetycznych, zapominamy o jednej z najgroźniejszych jednostek chorobowych naszych czasów -…

3 miesiące ago

Rak jajnika sprawił, że już wiem, dlaczego warto być świadomą pacjentką

Współczesna diagnostyka genetyczna nowotworów pozwala nam wykryć mechanizmy życia komórki i jej podziału, na które…

4 miesiące ago