Udar mózgu spada na człowieka i jego bliskich jak grom z jasnego nieba. W jednej chwili zmienia całe życie. Tej rewolucji towarzyszy niedowierzanie, bunt, gniew, załamanie, często też bardzo skrajne emocje. Mimo, że jest to niezwykle trudne doświadczenie, to wcale nie oznacza, że trzeba się poddać chorobie i dać się wykluczyć z życia społecznego.

Rola codziennej rehabilitacji

Tomek Anders ma 38 lat, mieszka w Stargardzie. Osiem lat temu przeszedł udar mózgu, niestety z przyczyn zdrowotnych już nie pracuje i jest rencistą. Każdy wolny czas poświęca na ćwiczenia fizyczne, którymi zajmuje się tak naprawdę od 25 lat i choroba wcale tego nie zmieniła. Ten wysiłek teraz przybrał inną formę rehabilitacji. Cały czas powtarza, że nic się samo nie zrobi, a wytrwałość i cierpliwość, to słowa najważniejsze w rehabilitacji po udarze, która trwać będzie przez całe jego życie.

Wsparcie najbliższych

Tomek w pierwszych słowach naszej rozmowy pochwalił się wspaniałymi rodzicami. Jego tata jest marynarzem i często go nie ma, a mama jest już emerytką i jednocześnie jego bohaterką. Bardzo ceni sobie też swojego starszego brata, jednak ich relacje od czasu, kiedy przytrafił mu się udar mózgu, bardzo się pogorszyły i niestety ma poczucie, że poudarowa niepełnosprawność miała w tym swój udział. Od prawie trzech lat jest w związku partnerskim z cudowną Moniką. Oboje borykają się ze swoimi niepełnosprawnościami, ale jednocześnie bardzo się uzupełniają i dobrze rozumieją. Ich wspólnemu życiu towarzyszy też wspaniały piesek rasy York – Sunia.

Siła pozytywnego myślenia

Wielką pasją Tomka jest przede wszystkim tematyka rozwoju osobistego i duchowego. Jest książkowym molem, a pozycje dotyczące samorozwoju totalnie go pochłaniają. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie swoją wiarą w to, że wszystko się uda, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet po udarze nie można się poddawać i walczyć trzeba do końca. Razem z Moniką prowadzą grupę wsparcia, dla osób po udarze mózgu.

Powinniśmy chyba zacząć od początku. Minęło już 8 lat, czy ten czas sprawia, że człowiek się uspokaja, zapomina?

Jeśli chodzi o dłuższy czas po udarze, to w moim przypadku przede wszystkim wpłynął on na wzmocnienie charakteru, pojawiły się takie wartości jak: wytrwałość, cierpliwość, pokora. Powiedzmy sobie wprost: udar zmienia całe nasze życie w jednej chwili. Dziś wydaje mi się, że to zupełnie naturalne, iż zmienia się też nasz charakter, podejście do życie. Minęło już wiele trudnych lat, ale czas pozwolił mi się wyciszyć, uspokoić. Oczywiście o udarze mózgu nie da się zapomnieć, wymazać go z życia, ale mi mimo wszystko udało się te przeciwności losu zaakceptować i żyć dalej.

Tamten dzień zmienił wszystko

Wróćmy do tamtego dnia, pamiętasz jak to się stało, czy czułeś, że dzieje się coś złego, jakie miałeś objawy? 

Dokładnie pamiętam jaki to był dzień. Kwietniowy sobotni poranek, 6:00 rano pobudka do pracy. Razem z bratem prowadziłem wtedy firmę budowlaną – bardzo ciężka, fizyczna praca. Tamtego dnia źle się czułem, do tego stopnia, że musiałem sobie zrobić kilka dłuższych przerw jeżdżąc do domu. Bolała mnie okropnie głowa. Przyznaję, że ten ból znałem już od jakiegoś czasu, lecz zakładałem, że byłem młodym, silnym chłopakiem, który nigdy nie chorował, więc nie może być to coś groźnego. Lekceważyłem go, mając za każdym razem nadzieję, że przejdzie po jakimś czasie.

Dziś wiem, jak wielki był to błąd. Tamtego dnia wracając do domu, około południa dostałem rozległego udaru prawej części mózgu.

Mój brat prowadził auto, nie mając pojęcia co się ze mną dzieje. A ja czułem potworny ból głowy, drętwienie lewej dłoni, dziwne mrowienie z tylu karku, problemy ze wzrokiem. Pomógł mi dotrzeć do domu, żona (byłem wtedy żonaty) była jeszcze w pracy, dlatego powiadomił pogotowie. Przyjechali szybko, lecz stwierdzili, że to raczej coś z kręgosłupem i zabrali mnie na SOR do szpitala. Niestety bez właściwej diagnozy spędziłem tam resztę dnia i całą noc. Dopiero następnego dnia, kiedy zaczynałem tracić świadomość postanowili przewieźć mnie do Szczecina – na oddział neurochirurgii i tam po badaniu padła diagnoza udaru.

Rozległy udar

Jaka dokładnie padła diagnoza, czy wiadomo już jakie były przyczyny?

Rozległy udar przebiegający z nasilonym obrzękiem mózgu, stwardnienie rozsiane Lekarze powiadomili moją rodzinę, że konieczna jest kraniektomia odbarczająca, która polega na otwarciu czaszki i usunięciu płata kostnego oraz przecięciu opony twardej. Ratując mi życie, musieli powiadomić najbliższych o tylko 5% szans na przeżycie i ewentualnych 100% pewności, że będę warzywem.

Jako główną przyczynę podaje się bardzo wysokie ciśnienie, do którego niestety sam doprowadziłem. Prawda jest taka, że nie dbałem o swoje zdrowie, mam na myśli m.in. używki tj. alkohol czy papierosy. Do tego ogromna dawka stresu związana z prowadzeniem firmy, dodałbym pracę bez przerwy i pogoń za pieniędzmi.

Co wiedziałeś wcześniej na temat udaru?

Nigdy wcześniej nie słyszałem nic o tej chorobie. Udar mózgu pozostawał poza moim zasięgiem, to mnie przecież nie mogło dotyczyć – młody, silny chłopak. Tym bardziej nie miałem świadomości jak ważny jest czas w udzieleniu pomocy przy udarze. Niestety mam nieodparte wrażenie, że nasze społeczeństwo wymaga elementarnej edukacji na ten temat, która należy rozpocząć już w szkole.

Pobyt w szpitalu

Opowiedz, jak wyglądały dni w szpitalu na oddziale?

Tak naprawdę pobyt w szpitalu pamiętam dopiero od wybudzenia się z siedmiodniowej śpiączki farmakologicznej. Pamiętam siedzącą przy łóżko żonę, brata i mamę oraz ich pytania czy wiem, co się stało. Oczywistą odpowiedzią, która od razu mi się nasuwała był wypadek, ale szybko zrozumiałem, że mój koszmar dopiero się zaczyna. Dotarło do mnie, że jestem sparaliżowany, że mam wyciętą w połowie czaszkę. Nie potrafię wytłumaczyć w jakim byłem szoku, jak bardzo byłem załamany. Płakałem każdego dnia, byłem wrakiem człowieka. Brakowało pozytywnego wsparcia, wszyscy przepowiadali tylko, jak trudna i ograniczona czeka mnie przyszłość.

Powoli zaczynała się u mnie depresja, słaby i poniekąd skruszony wierzyłem, że muszę się pogodzić z chorobą, że nie ma już dla mnie szans. 

Rehabilitacja i udar

Po kilku dniach pojawili się rehabilitant. Paweł pierwszy dał mi nadzieję, namawiał bym próbował się podnieść i chodził o jednej kuli. Udało się zrobić pierwsze pięć kroków z okropnymi zwrotami głowy. Niewiarygodne jaki to był ogromny wysiłek – kilka kroków, a czułem się potwornie zmęczony. Niestety potem pojawił się wypadek: Paweł posadził mnie na łóżku i oddalił się do toalety. Byłem jeszcze wtedy bardzo wiotki i upadając uderzyłem głową w róg szafki szpitalnej. Na szczęście skończyło się na zszyciu rany, także głowę mam nieźle doświadczoną bliznami.

Po dwóch tygodniach, zostałem przeniesiony na oddział neurologii; tam rozpocząłem już codzienne rehabilitacje i w końcu pojawiły się pozytywne słowa otuchy. Rehabilitant Arek postawił mnie na nogi, bardzo mobilizując do walki. Moja ukochana babcia dodatkowo wykupiła mi prywatnie treningi wieczorne z Miłoszem – innym rehabilitantem. Na tym oddziale nauczyłem się chodzić z asekuracją.

Rehabilitacja – słowo klucz przy udarze mózgu, co tobie dała?

Rehabilitacja przy udarze ma niezwykłą moc, jest jakby najważniejszym etapem leczenia. Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu zostałem wypisany do Stargardu na oddział rehabilitacji. Poznałem wspaniałego rehabilitanta Krystiana, z którym ćwiczyłem bardzo długo i najwięcej osiągnęłam. Do dziś się kontaktujemy ze sobą, konsultuję swoje postępy.

Niestety w Stargardzie na oddziale przytrafił mi się kolejny udar niedokrwienny i wróciłem do Szczecina na neurologię. Kolejne trzy tygodnie koszmaru i ponownie wróciłem do Stargardu na cztery miesiące ostrej walki. Litry zostawionego na sali potu, łzy, zaciśnięte dłonie. Jednak było warto!

Inne życie po udarze

Czy udar bardzo zmienił twoje życie, jak teraz ono wygląda?

Wyszedłem do domu i rozpoczął się dla mnie najgorszy etap po udarze. Choroba odebrała mi dawne życie, sprawność. Zostawiła depresję i załamanie. Ale udar mózgu zabrał mi nie tylko zdrowie, lecz także wszystko czego się dorobiłem. Żona odeszła, zabierając wszystko co mieliśmy. Znajomi też nie potrafili sobie z tym poradzić i się odsunęli. Wielu najbliższych zniknęło z mojego życia, odsuwali się powoli, wykluczając mnie ze swojej rzeczywistości.

Wiem, że uważasz, iż nasze nastawienie do życia, leczenia, walki odgrywa ogromną rolę. 

Jak nikt wiem ile sił i wsparcia potrzebują pacjenci po tym, jak przechodzą najtrudniejsze sytuacje w swoim życiu. Sam szukałem też w Internecie osób, które przeszły podobne trudności w życiu i osiągnęły sukces. Potrzebowałem motywacji i inspiracji, wtedy natrafiłem na człowieka o imieniu Nick Vujicic. Młody facet, który urodził się bez nóg i rąk. To dzięki temu odkryciu spadła na mnie bomba motywacji, leczenie depresji zaczęło przynosić rezultaty. Pomyślałem, że jeżeli on daje radę, to ja też mogę. Tak też narodziło się moje zainteresowanie rozwojem osobistym. Zrozumiałem, że dostałem drugą szansę od życia i muszę ją wykorzystać.

Dziś chwytam każdy dzień, jestem ogromnym optymistą i wierzę, że jeszcze dużo dobrego przede mną.

Walcz i nie poddawaj się

Co powiedziałbyś pacjentowi, jego bliskim którzy właśnie trafiają na rehabilitację po leczeniu?

Chcę też inspirować innych, którzy przechodzą przez tą trudną drogę w życiu. Jeżeli mógłbym powiedzieć coś osobom po udarze i im bliskim – to ważne byście spróbowali tą przeciwność losu zamienić w lekcję, doświadczenie. Pamiętajcie, że ostatni rozdział w Waszym życiu nie został jeszcze napisany, że dostaliście drugą szansę. Otaczajcie się tylko życzliwym ludźmi, nie słuchajcie toksycznych doradców i pesymistów. Możliwości regeneracyjne naszego umysłu są wspaniałe, możemy osiągnąć więcej niż nam się wydaje. Nie pozwólcie też by Was oceniano, wykluczano z życia. Udar jest wpisany w historię naszego życia, ale nas nie definiuje.

Udar zabiera, ale i daje

Jak wygląda teraz twoje życie?

Obecnie mieszkam razem ze swoją partnerką Moniką. Jesteśmy teraz samodzielni (niezależni fizycznie), cieszymy się każdym nowym dniem pełnym kolejnych możliwości. Razem ćwiczymy i spełniamy marzenia. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i właśnie o docenianie tego co się ma, chodzi tak naprawdę w naszym życiu. Staramy się pomagać i inspirować innych do walki o siebie i może w przyszłości uda nam się prowadzić szkolenia motywacyjne.  

I jeszcze przystańmy na chwilę przy młodych ludziach, którym wydaje się, że są niezniszczalni.

Muszę Was zmartwić: wiek nie jest gwarancją posiadania dobrego zdrowia. Dlatego namawiam Was, nawet błagam – badajcie się, kontrolujcie ciśnienie chociaż raz w roku i nie testujcie możliwości swojego organizmu. Dbajcie o sen, o higienę pracy, odżywiajcie się zdrowo, ćwiczcie, nie podążajcie ślepo za rzeczami materialnymi. Kiedy przekroczycie pewną granicę, to uwierzcie mi, mimo że będziecie bardzo tego pragnąć, nie cofniecie już czasu. Świadome podejście do życia może uchronić nas przed chorobami, na które mamy wpływ.