Biegnę, biegnę i biegnę – to słowa Michała Dudzińskiego, lekarza stomatologa – których użył podczas swojego przedweekendowego Instastory. I przyznaję, że to właśnie one zainspirowały mnie do zapowiedzi tej rozmowy, bo Michał ciągle biegnie, by pomagać innym; biegnie, by edukować i wspierać; biegnie, by realizować swoje pasje, by dawać uśmiech. Życzliwy, uśmiechnięty, bardzo pozytywnie nastawiony do świata, co ważne wspaniały specjalista – cieszę się, że udało mi się go na chwilę zatrzymać.

Dodam jeszcze, że Michał Dudziński jest absolwentem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) oraz doktorantem w Katedrze Protetyki Stomatologicznej WUM. Odpowiada za wiele projektów szkoleniowo-profilaktycznych dla dentystów na całym świecie m.in. w Nepalu, na Jamajce, Filipinach czy w Indonezji. Do tego piastuje rolę Prezydenta Polskiego Towarzystwa Studentów Stomatologii.

Szalony Dentysta, pewnie często to słyszysz. Pytanie skąd ty czerpiesz tyle pozytywnej energii?

Jeżeli chodzi o szalonego, to wiesz jak o tym pomyślę – to tak nie było od zawsze, ale faktycznie ostatnio słyszę to coraz częściej. Wszystko ruszyło po pierwszym większym wywiadzie w mediach i tak już zostało. Cieszę się, że jest to rozumiane pozytywnie, takie szaleństwo bardzo mi odpowiada (śmiech). Chciałbym zarażać tym pozytywnym szaleństwem jak najwięcej ludzi. 

A skąd biorę na to energię?

Na co dzień chyba już tak mam, że nie znoszę nudy i jestem dość aktywny. Od małego dużo czasu poświęcałem na sport, te pasje zostały ze mną do dziś i z nich czerpię dużo sił oraz inspiracji. Jeśli chodzi o połączenie tego z moim zawodem, który realizuję poprzez działalność stomatologiczną i wolontariat, to wszystko zaczęło się w 2011 roku. Wówczas zorganizowałem moją pierwszą mikołajkową akcję profilaktyczną w domu dziecka. Razem z kilkuosobową grupą studentów udzielaliśmy porad i robiliśmy badania jamy ustnej. Na początku dzieciaki były nastawione dość sceptycznie, bo w końcu strach przed dentystą w Polsce mamy głęboko zakorzeniony.

Na szczęście powoli przełamywaliśmy pierwsze lody. Co więcej finalnie akcja okazała się wspaniałą zabawą dla nas wszystkich, a przy okazji zrobiliśmy dużo dobrego. Dla takiej radości na twarzach dzieci warto żyć. Ich podziękowania na koniec akcji dały mi taki zastrzyk endorfin, że zapragnąłem robić tego więcej.

Ta przemiana dzieci z niechętnych do w pełni podekscytowanych uświadomiła mi, że możemy odmienić obraz lekarza dentysty w oczach naszego społeczeństwa. I tak wystartowała kula śnieżna dobrych akcji, potem rozwijaliśmy projekty na coraz większą skalę. Zwiększaliśmy liczbę domów dziecka, odwiedzaliśmy szkoły i przedszkola, aż doszliśmy do międzynarodowej skali.

Im więcej widzę uśmiechniętych ludzi – dzięki temu co robię – tym więcej mam energii do dalszych działań, tym bardziej mi się chce.

Inspirująca przemiana pacjenta

To już domyślam się co najbardziej lubisz w swojej pracy.

(uśmiech) Najbardziej podoba mi się ta przemiana pacjenta po zakończonym leczeniu stomatologicznym, zwłaszcza kompleksowym.

Kiedy pacjent otrzymuje zupełnie nowy uśmiech, to często otrzymuje też nowe życie. Ludzie stają się pewniejsi siebie, bardziej uśmiechnięci, otwarci i mają mniej kompleksów.

Wiesz i widać to nie po ich nowych zębach, ale po oczach, jest w nich taka iskra. Paradoksalnie to właśnie oczy jakby się śmieją. Ciężko to opisać, to trzeba po prostu zobaczyć. Po takiej odmianie najwięcej frajdy daje to, że zmienia się ich podejście do życia, a nie tylko kształt czy kolor zębów.

Wielokrotnie miałem pacjentów, którzy wstydzili się uśmiechać, a po zakończonym leczeniu nie mogli przestać tego robić. To, że mogę pomóc komuś odzyskać pewność siebie, dać mu powody do radości i uśmiechania się, daje mi najwięcej satysfakcji. (uśmiech)

Dużo podróżujesz, ale zdajesz się być wielofunkcyjny. Potrafisz swoją pasję do podróży łączyć z działalnością naukowo-dydaktyczną i to o nią chciałabym zapytać. Odpowiedź proszę więcej o waszym zagranicznym projekcie.

Tak jak już wspomniałem, pomysł akcji profilaktycznych, szerzenia zdrowych nawyków dbania o higienę jamy ustnej i o zdrowie postanowiliśmy połączyć z podróżami. Zawsze chciałem robić coś na dużą skalę – zwłaszcza międzynarodową i nadarzyła się do tego okazja. Po kataklizmie w Nepalu nawiązaliśmy kontakt z nepalskimi lekarzami i zorganizowaliśmy naszą pierwszą wyprawę. Ponieważ mieli oni już doświadczenie w tego typu akcjach, współpraca układała się wzorcowo.

Zorganizowaliśmy grupę ponad 20 osób z Polski i wyruszyliśmy do Nepalu leczyć ludzi w najbiedniejszym rejonie, najbardziej dotkniętym skutkami trzęsienia ziemi. Wykonywaliśmy zabiegi z zakresu stomatologii zachowawczej, chirurgii stomatologicznej, periodontologii i higienizacji.

Podróże

Przez dwa tygodnie przyjęliśmy ponad 1500 osób. Dodatkowo rozszerzyliśmy działania na akcje profilaktyczne w szkołach, badania stomatologiczne i lekcje instruktażowe z zakresu higieny jamy ustnej. Przy okazji w wolnych chwilach, pod opieką miejscowych lekarzy dentystów, zwiedzaliśmy kraj i miejsca, jakie mogą pokazać tylko miejscowi. Nigdy wcześniej Nepal nie znajdował się na mojej liście krajów do odwiedzenia, a teraz byłem tam już kilka razy i na pewno będę wracał. 

Dental Project, bo tak nazwaliśmy nasze wyjazdy daje nam możliwość nie tylko pomocy ludziom, ale i zwiedzania naprawdę wyjątkowych miejsc. Potem rozszerzyliśmy projekt o inne kraje, takie jak Jamajka, a w tym roku Filipiny czy Indonezja. Często w miejscach, gdzie pomagamy ludzie nie mają opieki stomatologicznej, a nawet przyborów do dbania o higienę. Dlatego dostarczamy im także szczotki, pasty, nici ­– wszystko co tylko możemy.

W międzyczasie pracuję także naukowo na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, gdzie piszę doktorat, którego tematem jest bardzo popularny obecnie problem – bruksizmu (przyp. red. zgrzytanie zębami). 

Jak oglądałam nagrania z waszej pracy np. w Nepalu, to za serce chwytają widoki szczególnie dzieci, które na nowo zaczynają się uśmiechać i się nie wstydzą. Czym są dla ciebie takie chwile? 

Oj tak, o tym, że uśmiech ma moc dowidziałem się już w Polsce w pracy z pacjentami czy podczas akcji profilaktycznych. Natomiast w takich krajach jak Nepal, a zwłaszcza w rejonach, gdzie ta opieka stomatologiczna jest na dużo niższym poziomie niż u nas, pomoc pacjentom jest bardzo potrzebna.

Widać, że zależy im na tym by mieć zdrowe zęby. Podczas naszej pracy niektórzy pacjenci przychodzą codziennie, by zrobić jak najwięcej. Nic dziwnego, bo w rejonach, w których przyjmujemy ­– dentysta bywa raz na rok.

Moc uśmiechu

U nas w kraju po wykonanej usłudze pacjent dziękuje i odchodzi (co jest naturalne), tam okazywaniu wdzięczności nie ma końca. W pamięci zapadły mi szczególnie takie przypadki, w których przywracaliśmy uśmiech po urazie. 13. letnia dziewczynka, która wstydziła się uśmiechać, a po krótkiej wizycie uśmiech nie schodził jej z twarzy. Niezapomniani są również pacjenci, którzy przychodzili na ekstrakcję zębów, a po zabiegach ciągle nas przytulali, robili sobie pamiątkowe zdjęcia. (uśmiech)

Podczas pierwszej wizyty bardzo mnie to zaskoczyło. Nigdy wcześniej nie miałem takich sytuacji i reakcji. Teraz po kilku latach, dalej jest to miłe, ale już wiem czego się spodziewać. Z przyjemnością obserwuję osoby, które jadą ze mną pierwszy raz. Widzę ich zdziwienie, gdy pacjent po zabiegu chce przytulić lekarza i mu tak serdecznie podziękować. (uśmiech)

Ta ogromna wdzięczność i radość pacjentów, nawet po trudnych zabiegach chirurgicznych, daje prawdziwego motywacyjnego kopa do działania dalej. Prawie każdy pacjent chce z nami zrobić sobie zdjęcie, trochę jak byśmy byli dla nich celebrytami, a my zwyczajnie leczymy ich zęby, robimy to co umiemy najlepiej.

Czy standardy opieki nad tamtejszymi pacjentami znacznie się różnią od tych naszych?

Porównując strukturę pracy w Polsce i w Nepalu to jak niebo i ziemia. Tam całe zaplecze jest zupełnie inne. Nie chodzi tylko o sprzęt, ale i o warunki atmosferyczne. W Polsce mamy bardzo komfortowe możliwości, klimatyzację i pełno nowoczesnego sprzętu.

Natomiast podczas naszych wyjazdów często leczymy pacjentów w barakach, na plebanii, dopiero ostatnio udało się zorganizować niewielką klinikę stomatologiczną. Co prawda nie są to nasze europejskie standardy, ale była nawet klimatyzacja – działająca tylko nad jednym fotelem. W porównaniu do innych wyjazdów – pełen luksus!

Różnice nas nie ograniczały

Pozostałych pacjentów przyjmowaliśmy tak jak w poprzednich latach, na czymś podobnym do dobrze nam znanych z siłowni ławeczek. Z oświetleniem pola zabiegowego też są problemy, dlatego zabieramy ze sobą latarki czołowe albo podczas zabiegu asysta świeci nam latarką z telefonu. Materiałów czy sprzętu typu wiertła, gumki do polerowania czy materiały do wypełnień zabieramy z Polski. Nie ma tego jednak za dużo, by korzystać z nich ze swobodą, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni w naszych klinikach.

Często możemy wybrać tylko jedno wiertło, więc należy to dobrze przemyśleć. Nie mamy do dyspozycji każdego rodzaju narzędzi, dlatego musimy się nieźle nagimnastykować, by wykonywać estetyczne wypełnienia na takim samym poziomie, jak to robimy w Polsce. Mimo wszystko oprócz niesienia pomocy, dbamy także o najwyższą jakość. 

Życie uczy pokory

To na pewno uczy pokory, a po powrocie do kraju bardzo się docenia takie luksusy, jak na przykład światło w unicie czy nieograniczony zapas wierteł, materiałów czy pracę z asystą. Docenia się klimatyzację i piękny gabinet. Warunki tam są ciężkie ze względu na wysoką temperaturę i wilgotność powietrza. Już po 30 minutach pracy w 37°C i 98% wilgotności powietrza wszyscy czujemy się jak w saunie. Na szczęście wokół nas jest mnóstwo wolontariuszy z okolicy, którzy przynoszą nam zimne napoje czy posiłki. Pacjenci często długo czekają na swoją kolej, a jednak mimo tego na nic nie narzekają. 

Wdzięczność za uśmiech

Pamiętam jak podczas pierwszego wyjazdu, mieliśmy przerwę na obiad i wszyscy zmęczeni siedzimy przed budynkiem, a właściwie barakiem, w którym przyjmowaliśmy pacjentów. Baliśmy się, że ludzie zaczną narzekać, że oni czekają, a my nie pracujemy tylko się obijamy i jemy.

Takiego zachowania moglibyśmy się spodziewać u nas w kraju, ale tam wszyscy uśmiechali się do nas, przynosili napoje, bo wiedzieli, że potrzebujemy siły, by dalej im pomagać. Było to bardzo miłe i zrobiło na nas ogromne wrażenie. Takie momenty zostają w pamięci na zawsze.

Z twojej perspektywy, jakie Polacy – mając takie możliwości do dbania o higienę jamy ustnej – popełniają najczęściej błędy, czego nie doceniamy?

Żyjąc w wielkim pędzie nie poświęcamy tyle uwagi na dbanie o higienę, ile powinniśmy. Zęby myjemy w biegu, często krócej niż 2 minuty, a już na pewno zapominamy o nitkowaniu. Nawet w filmach widać, jak aktorzy szorują zęby w pośpiechu i nieodpowiednią techniką – nad czym ubolewam. Nawet mycie rąk trwa od 2 do 5 sekund, zamiast zalecanych 30 sek. Może obecna sytuacja z jaką przyszło nam się zmierzyć to odmieni i ludzie wyrobią sobie prawidłowe nawyki. 

Szczotkowanie

Dochodzi także niewłaściwa metoda szczotkowania, wyniesiona niestety z dzieciństwa. Chyba wychodzimy z założenia, że tak jak uczymy dziecko jednej metody sznurowania butów, która mu wystarczy, to tak samo jednej klasycznej metody szczotkowania zębów. Niestety to błąd. Dlatego ważne jest, by lekarz czy higienistka poinstruowała pacjenta jak dobrać odpowiednią metodę do konkretnej szczoteczki i zwrócili uwagę by chociaż raz dziennie, przed snem wyczyścić przestrzenie międzyzębowe, czy to nitką czy szczoteczkami międzyzębowymi.

Pasty wybielające

Ostatnimi czasy pacjenci nadmiernie sięgają także po pasty wybielające. Ścierają one szkliwo i przy długotrwałym stosowaniu mogą wyrządzić więcej szkód niż pożytku – na co chciałbym też uczulić. Takich past używajmy nie dłużej niż 20 dni i potem wróćmy do normalnej pasty z fluorem. 

Stomatolog to nie tylko specjalista od zębów, ale przede wszystkim lekarz leczący pacjenta. W innym wywiadzie wspominałeś, że w Neapolu zaskoczyła cię liczba diagnozowanych chorób, w tym nowotworów jamy ustnej. Czy u nas w kraju to też duży problem i jak ważna jest szybka reakcja?

W Nepalu już pierwszego dnia, po 2 godzinach pracy zdiagnozowaliśmy nowotwór w jamie ustnej. Związane jest to z nawykami jakie mają tamtejsi mieszkańcy. Żują tytoń i nie mają dostępu do specjalistów. W Polsce nie jest to aż tak częsty problem, natomiast równie poważny.

W naszym kraju działają fundacje edukujące i wspierające wczesne wykrywanie nowotworów. Dysponujemy specjalnymi lampami wykrywającymi zmiany na błonach śluzowych w jamie ustnej. Nawet na mojej uczelni prowadzone są badania, których celem jest wykrywanie zmian w jamie ustnej, prowadzących do powstania nowotworu. 

Tryb życia a zęby

Wszelkie nadmierne rogowacenia, zmiany na błonach śluzowych powinny być często badane i monitorowane przez lekarza stomatologa, dlatego tak ważne są regularne wizyty. Wczesne wykrycie zmiany daje lepsze możliwości leczenia i zwiększa szanse na jego powodzenie. Warto tu wspomnieć, że również nasze nawyki, takie jak palenie tytoniu czy spożywanie dużej ilości alkoholu mogą przyczyniać się do powstawania takich zmian. Dlatego nawet stomatolog powinien zalecać swojemu pacjentowi zdrowy tryb życia.

Na koniec chciałabym zapytać o najmłodszych pacjentów. Zdrowy uśmiech własnego dziecka powinien być dla rodziców sprawą priorytetową. Kiedy warto by dziecko zostało objęte opieką stomatologa?

Rodzice powinni dbać o zdrowie jamy ustnej dziecka już od najmłodszych lat. Gdy dziecko nie ma jeszcze zębów masujemy jego dziąsła i oczyszczamy je, a gdy pojawią się pierwsze zęby mleczne – tu powiedzmy sobie to głośno: powinniśmy je czyścić. W okolicach 6. miesiąca życia, czyli właśnie wtedy, kiedy u niektórych dzieci pojawiają się już pierwsze zęby sieczne, rodzice powinni udać się do dentysty. Wyjaśni on jak dbać o zęby i dziąsła, a dziecko od najmłodszych lat będzie oswajać się z wizytami u stomatologa. 

Próchnica

Coraz większym problemem jest próchnica wczesnego dzieciństwa, czyli taka która dotyka dzieci poniżej 3. roku życia. A należy zaznaczyć, że tak małe dzieci nie powinny mieć w ogóle próchnicy. Warto też zapamiętać, że nie przekonujemy dziecka do wizyty słowami, że nic nie będzie bolało. Utrwalamy dzięki temu skojarzenie dentysty z bólem i takie nastawienie rodziców wcale nie zachęci dzieci do chodzenia na przyszłe wizyty.

Zęby mleczne

Pierwsza wizyta polega głównie na oswojeniu się z gabinetem i lekarzem. Jest dużo zabawy i śmiechu tak, by dziecko jak najmniej przeżywało ten czas i by było to dla niego coś przyjemnego. Zęby mleczne pojawiają się około 6. miesiąca życia i wypadają ok. 12 .m.ż. Przy uzębieniu mieszanym, czyli kiedy dziecko ma i stałe i mleczne zęby, mleczaki z próchnicą przyczyniają się to powstawania próchnicy na zębach stałych, które będą z nami przez całe życie.

Regularne wizyty

Dlatego ważne, by regularnie chodzić do dentysty, dbać o prawidłową higienę jamy ustnej tak, by nie dochodziło do próchnicy i stanów zapalnych, które prowadzą do dolegliwości bólowych i leczenia, a to dla dzieci może nie być przyjemne. 

Owszem mamy w gabinecie szereg sprzętu, który pomaga przeprowadzić zabiegi bezboleśnie i bez stresu, jednak nie w każdej sytuacji jest to możliwe. By wizyty u dentysty były szybkie i przyjemne zarówno dla dziecka jak i dla rodzica konieczne jest przestrzeganie zasad profilaktyki. 

Wracając na chwilę do Nepalu, rodzice tak przygotowywali tam dzieci do zabiegów, że żadne dziecko nie płakało ani nie krzyczało. Pamiętam najmniejszy brzdąc miał niecałe 2 latka i uroczo trzymał mamę za palec podczas leczenia. Podsumowując, bardzo dużo zależy od rodziców i tego jak przygotują dzieci do wizyty, a tak współpracujących dzieci jak tam, życzyłbym wszystkim dentystom. 

Razem dla uśmiechu

Na zakończenie dodam, że na wyjazdy ze mną mogą pojechać nie tylko lekarze dentyści czy studenci stomatologii. Rozszerzamy nasze działania o inne zawody medyczne, ale także o osoby spoza świata medycyny.

Potrzebujemy na miejscu asysty i wolontariuszy do pomocy. Jeżeli kogoś zainspirowałem i chcesz pomagać razem z nami w egzotycznych częściach świata; zobaczyć świat medyczny od tej drugiej strony, to zachęcam do udziału w wyjazdach. Każda pomoc jest na wagę złota! (uśmiech)